Prawdziwe kocie nieszczęście, które minimum 4 dni błąkało się głodne i zziębnięte po klatce 10 piętrowego bloku. Znalazła ją moja córka i nie mogła przejść obok tej koteczki bez oka obojętnie. Jest u nas od wczoraj. Ale nie może zostać!
Marcel z trudem toleruje Gienkę, chyba następnej koteczki nie wytrzyma..
Kota nie ma oka, ale ogromne serce - jest najbardziej przytulastą koteczką jaką widziałam, kontaktowa, odważna, mruczy jak traktor i tuli się, tuli... (to chyba nie człowiek pozbawił ją oka, bo się nie boi). Bezbłędnie trafia do kuwety - więc musiała być w jakimś domu!
Dzisiaj pójdę z nią do veta na oględziny i odrobaczenie...
Proszę niech ktoś ją przygarnie, bo nie mogę jej zawieść do schroniska!
Mieszkam w Poznaniu, może ktoś jest z mojej "okolicy" ???